sobota, 9 lutego 2019

XVI

Z urlopu wróciłam naładowana pozytywną energią. Spacery, kolacje i przesiadywanie na kanapie rozmawiając o wszystkim. To był cudowny tydzień, tylko my we dwoje, bez żadnych telefonów, e-maili. Po prostu odcięliśmy się od swojego życia w Londynie, i skupiliśmy na sobie. W dodatku Roy polubił Irlandię, i nasz domek. Widziałam po nim, że również się zrelaksował i nie chodził tak spięty. Leżałam właśnie w łóżku i przypatrywałam się jak Roy szukał czegoś w komodzie, więc się tylko zaśmiałam. Wracał mój stary mąż, który wiecznie czegoś szukał.

- Gdybyś odkładał swoje rzeczy na miejsce, a nie rzucał gdzie popadnie to byś to znalazł już pięć minut temu. – zauważyłam wtulając się w jego poduszkę
- Bo ty odkładasz moje rzeczy nie na swoje miejsce. – mruknął pod nosem – Gdzie jest moja plakietka?!
- Wisi na wieszaku w przedpokoju. – uśmiechnęłam się – Sam ją tam powiesiłeś tydzień temu.
- Aj zapomniałem. – na co się zaśmiałam – Nie ładnie tak się ze mnie śmiać. – usiadł na łóżku zawiązując buta
- Bo z ciebie jest taka trochę gapcia. – zamruczałam dając mu buziaka w policzek – Uśmiechnij się, to twój powrót po urlopie do pracy. Nie cieszysz się?
- Nie, wolałbym leżeć jak ty w łóżku.
- Tylko do siódmej, przecież ja też dzisiaj wracam do pracy. I wstałam zdecydowanie wcześniej niż zwykle.
- Przepraszam. – westchnął dając mi buziaka w czoło – Odzwyczaiłaś się od budzika, a ja jeszcze podkręciłem głośność.
- Pora się od nowa przyzwyczaić. A teraz uciekaj bo się spóźnisz. A chyba nie chcesz być na dywaniku w pierwszy dzień po urlopie? – na co się ze mną zgodził – A teraz dawaj buziaka i leć. Widzimy się wieczorem.
- Pa. I miłego dnia. – dal mi całusa na co się do niego uśmiechnęłam i od nowa wtuliłam w poduszkę – Nie rób mi tego. – jęknął wychodząc z sypialni

Tylko się zaśmiałam i właściwie to nie miałam ochoty iść spać dalej, więc jeszcze trochę poleżałam w łóżku i postanowiłam się zbierać. Prysznic, makijaż, znalazłam przyzwoite ciuchy w szafie i z spakowaną torebką zeszłam na dół, gdzie napiłam się kawy i zjadłam śniadanie. Nie wiedziałam, dlaczego Roy nie miał ochoty iść do pracy, ale kiedy wyszłam za drzwi to już wiedziałam. Na dworze było niemiłosiernie zimno, w dodatku kropiło. Ja również wolałam wrócić do ciepłego łóżka, ale poszłam na metro. Z uśmiechem przywitałam się z ochroniarzem, który sprawdzał moją przepustkę. Weszłam do swojego biura i widziałam stos papierów na co westchnęłam. Poniedziałek i wcale nie zapowiadało się na lekki dzień. Zrobiłam sobie herbatę i skupiłam na pracy, ale w porze lunchu widziałam mojego kumpla w drzwiach więc się do niego uśmiechnęłam.

- No, no jaki uśmiech. Widzę, że wakacje się udały.
- A udały. – i na samo wspomnienie się uśmiechnęłam jeszcze szerzej – Miło było spędzić tydzień z mężem.
- No to dobrze, będzie zadowolony z faktu, że mamy imprezę. – a ja zdziwiona na niego spojrzałam – Zmienia się nam dyrektor. I z tej okazji robią imprezę. Obecność obowiązkowa.
- No to ciekawe czy Roy ma wolne. Chociaż czuję, że nie będzie zadowolony z faktu, że musi wbić się w garnitur.
- Pokażesz mu swoją kieckę to wbije się i w garnitur. – puścił mi oczko – Ale opowiadaj jak było na wakacjach, nie opaliłaś się zbytnio.
- Bo byłam w Irlandii, i co mogę powiedzieć. Miło było spędzić tydzień z dala od wszelkich problemów. Wyciszyłam się i mam teraz więcej energii. Ale te papiery mnie nie pocieszają.
- Kazał nam wszystko do ciebie przynosić. – na co jęknęłam – Więc rozumiem, że nie wyjdziemy na piwko wieczorem?
- Muszę tutaj wszystko ogarnąć a i tak w domu czeka mnie trochę pracy. Wróciliśmy dopiero wczoraj popołudniu. Pójdziemy w inny dzień, obiecuje.

&&&

Koniec dyżuru więc z uśmiechem się przebierałem w swoje ciuchy i widziałem jak do gabinetu wchodzi Paweł. Od razu się z nim przywitałem, ale widać było, że najchętniej by był gdzie indziej.

- Mała jest chora. Ma grypę, i w dodatku nie śpi. Kocham ją, ale czasem daje się we znaki.
- Nie masz dobrej reklamy. – zaśmiałem się a on zdziwiony mi się przyjrzał – Zdecydowaliśmy się na dziecko.
- No, no. Jeszcze nie tak dawno słyszałem o tym, że Audrey się wyprowadziła, będziecie się rozwodzić. A tutaj widzę was w objęciach i wspólne wakacje, teraz dziecko.
- Odbyliśmy poważną rozmowę. Wiem co czuła i było to ważne dla niej, to że przy niej byłem. A ja nie wyobrażam sobie, abym mógł być gdzie indziej, w momencie kiedy mnie najbardziej potrzebowała. Chyba się wtedy spisałem, dała mi szansę, chociaż i tak była w swojej samotni. Aż w końcu się na mnie otworzyła i pojechaliśmy do Irlandii. To był najlepszy urlop jaki do tej pory mieliśmy.
- A nie Tajlandia? – zaśmiał się na co sam uśmiechnąłem się do wspomnień – Wnioskuje, że tam też było ostro.
- Nieh, ale po tym co się działo ten urlop był najlepszy. I dlatego uciekam do domu, do żony. I jeśli chcesz odpocząć od małej i spędzić miły wieczór z żoną daj znać. My się małą zajmiemy.
- Skorzystam. – pokiwał mi głową na co się zaśmiałem

Ale jednak się z nim pożegnałem i zadowolony pojechałem do domu.  Tyle tylko, ze kiedy stałem w korku to usłyszałem swój telefon, spojrzałem na wyświetlacz i widziałem „Leslie”. Wziąłem głęboki wdech i kliknąłem w zieloną słuchawkę.

- Hej Leslie.
- Roy, możesz do mnie przyjechać? – wypłakała co mnie zdziwiło – Proszę, nie chcę być sama.
- Jasne, zaraz będę.

Wyłączyłem się i tylko skręciłem na pierwszym rondzie w kierunku jej domu. Byłem ciekaw co się stało, że do mnie zadzwoniła z płaczem. Widziałem jej wyniki i nie były złe, a wręcz przeciwnie. Wbiegłem na jej piętro, gdzie od razu zapukałem do drzwi na co mi otworzyła cała zapłakana. Wtuliła się we mnie mocno więc wszedłem tak z nią do mieszkania.

- Hej co się stało?
- Mam dość tej pieprzonej choroby. – wypłakała – Wczoraj byłam na randce i mnie koleś wystawił. Nie chciał iść ze mną dalej kiedy usłyszał, ze jestem chora.
- I dlatego płaczesz? Że jakiś dupek cię olał? Nie wie co traci.
- Zawsze myślałam, że moja przeszłość będzie mi przeszkadzać. – zanosiła się płaczem – W końcu kto by chciał za żonę kobietę, która była striptizerką. Ale to was jara. Nie raz miałam chłopaka, który się nakręcał jak ściągałam dla niego ciuchy. Za to kiedy słyszycie, że jestem chora to uciekacie.
- Nie każdy jest taki, trafiłaś po prostu na idiotę.
- Czyżby? – wypłakała – A co jeśli twoja żona by pewnego dnia do ciebie przyszła i powiedziała, że jest chora. Co jeśli by powiedziała, ze jej choroba jest na tyle poważna, że nie będzie miała dzieci?
- Nie odszedłbym od niej z tego powodu. – zauważyłem – I twój ginekolog mówi, że wszystko jest dobrze, wychodzisz z choroby i będziesz mogła mieć dzieci.
- Troszczysz się o mnie jak nikt inny. – szepnęła – Nawet moja matka nie dzwoniła do ginekologa.
- Jestem lekarzem. – zauważyłem od razu a ona zaprzeczyła
- Jesteś kimś więcej niż zwykłym lekarzem. – zauważyła kładąc mi dłoń na policzku na co od razu wstałem
- Leslie, mam żonę. I chyba błędnie odczytałaś moją pomoc.
- Ciekawe co by powiedziała na to, że nie jest jedyną kobietą w twoim życiu.
- Wie o tobie. – westchnąłem – Powiedziałem jej prawdę, bo na tym polega związek. I nie chce jej okłamywać. Kocham Audrey.
- Ma szczęście, ze cię ma. – zaśmiała się – Zna prawdę a i tak dalej z tobą jest. Musi cię kochać.
- Tak, i przykro mi że to wszystko… tak się potoczyło. Wiem, że w takich momentach potrzebna nam jest druga osoba, ktoś bliski. Ale ja muszę już iść.
- Ale dalej będziesz moim lekarzem? – na co pokiwałem głową

Nie czekałem aż cokolwiek powie dalej, po prostu wyszedłem z jej mieszkania i jakby nigdy nic wróciłem do domu. Zanim wszedłem do środka to wziąłem kilka głębszych wdechów i wszedłem do środka, ale przywitała mnie cisza. Zdziwiłem się tym bo światło na górze dalej się paliło, ściągnąłem buty i kurtkę i jeszcze raz zawołałem Audrey, ale ta dalej nic nie odpowiedziała, ale kiedy znalazłem się na górze to już wiedziałem dlaczego. Moja żona spała jakby nigdy nic na łóżku, więc przykryłem ją kocem i wśród stosu papierów, które pozbierałem widziałem jakieś zaproszenie. Jęknąłem tylko cicho bo zapowiadała się firmowa impreza w garniturze.

- Hej. – usłyszałem cichy głos więc uśmiechnąłem się do zaspanej Audrey – Mam nadzieję, ze twój dzień był lepszy od mojego.
- Raczej nie. Ale jak się czujesz? – włożyłem jej rzeczy do teczki
- Zmęczona. Nadgodziny w pierwszy dzień a w domu tyle do zrobienia. – westchnęła podnosząc się do pozycji siedzącej – Nastawiłam pranie, ale nie powiesiłam. Więc trzeba wstać.
- Daj spokój, zrobię to za ciebie. – uśmiechnąłem się do niej – I szykuje się impreza? – wskazałem na zaproszenie na co tylko jęknęła
- Obowiązkowo trzeba się tam pojawić. Więc muszę wygrzebać jakąś starą sukienkę z szafy.
- Starą? Nie lepiej iść kupić coś nowego? – na co się zaśmiała – Ale aż tak ciężko było?
- Stos papierów na biurku. Do tego rozbolała mnie głowa i jak tylko usiadłam tutaj z papierami, to zasnęłam. Myślałam, ze wrócisz wcześniej po dyżurze.
- Miałem to w planie, ale Leslie do mnie dzwoniła. Musiałem sprawdzić  co u niej, zwłaszcza że zadzwoniła do mnie z płaczem.
- Coś nie tak z jej wynikami? – na co zdziwiony się jej przyjrzałem – No co? To twoja pacjentka i wiem jak przeżywasz kiedy ktoś nie ma dobrych wyników. a kobieta płacze z kilku powodów.
- Wyniki są dobre, ale czuje się samotna. Umówiła się na randkę, a koleś okazał się dupkiem. Przyznam się, że mamy szczęście, omija nas rozczarowanie jakie towarzyszy randkowaniu.
- Lubiłam chodzić na randki. – zauważyła – Strojenie się, udawanie czasem kogoś kim się nie było. Było zabawnie. – uśmiechnęła się do wspomnień – Ale pójdziesz ze mną? No wiesz na imprezę.
- Pójdę, ale w dodatku mam dla ciebie wiadomość. Widzisz zaproponowałem, że zaopiekujemy się małą, tak żeby Paweł miał więcej czasu sam na sam…
- Zaproponowałeś, że ty się zaopiekujesz czy po prostu podrzucisz ją mi? – na co się zaśmiałem – Ale ten pomysł mi się podoba. Mogę się jakoś mu odwdzięczyć.

- Daj spokój. – pogłaskałem ją po kolanie – Paweł sam ci to powie, jest zbyt skromny, nie bierze nawet ciastek od swoich pacjentów. A teraz pójdę powiesić pranie. I nigdzie nie uciekaj, zaraz wracam z herbatką pomarańczową? – na co się do mnie uśmiechnęła tak jak uwielbiałem 

1 komentarz:

  1. Dzięki urlopowi w Irandii w małżeństwie naszych głównych bohaterów zapanowała sielanka :) Mam nadzieję, że nie jest to cisza przed burzą! ^^ Chociaż zirytowała mnie Leslie. Ok, rozumiem że poczuła się odrzucona, ale od razu zaczęła pchać łapy do Roya, a gdy ten ją odepchnąć to rzuciła z aluzją, że żona nie wie o jego zdradzie. Jakby wprost mu powiedziała, że jej o tym powie. Pff! ^^ Strasznie jestem ciekawa Roya w roli opiekuna do dziecka xD

    OdpowiedzUsuń