środa, 13 lutego 2019

XVII

Piątek, i czas  było wbić się w coś wyjściowego i pojechać na imprezę. Postawiłam na spodnie na kant, koronkowy top i marynarkę. Do tego obowiązkowo szpilki i kopertówka. Roy sam miał garnitur i krawat, ale kiedy zobaczył jaki ja strój wybrałam to marudził. Uważał, że w tym momencie nie widać kto jest mężczyzną w tym związku. Na co nie pozostało mi nic innego jak się głośno zaśmiać. Ale jednak pojechaliśmy taksówką pod adres knajpki i weszliśmy do środka. Było już kilkanaście osób i każdy się ze mną witał. No cóż, byłam prawą ręką obecnego dyrektora, to do czegoś zobowiązuje. Tyle tylko, ze w pewnym momencie zobaczyłam Arturo. Stałam jak wryta i z uśmiechem podszedł do mnie.

- No, no jedyna osoba która nie wiedziała o moim pobycie.
- Jak widać to mnie ominęło. – rzuciłam
- Na mojej warcie nic cię nie ominie. – puścił mi oczko – Będziesz pierwsza, która się dowie. Od dzisiaj pracujesz ze mną, zostałem dyrektorem waszego muzeum.
- Słucham? Myślałam, że Luwr…
- Kiedy ciebie tam nie ma to jest nudno. Tutaj zdziałamy więcej, jeszcze nas zapamiętają. – objął mnie ramieniem pozując do zdjęcia – Sukienka byłaby lepsza. – szepnął mi do ucha – Chociaż w tym również wyglądasz seksownie.
- Wybacz, ale muszę z kimś porozmawiać. – rzuciłam odchodząc od niego i złapałam za drinka, a obok mnie pojawił się Marc
- Słyszałaś? Elegancik z Paryża jest naszym dyrektorem.
- Wiem. – westchnęłam, a na scenie pojawił się nasz obecny dyrektor, który zaczął swoją przemowę pożegnalną i przywitał nowego dyrektora
- On będzie z tobą pracować? – usłyszałam głos przy swoim uchu, który mówił jedno Roy był zły
- Jak widać został dyrektorem. – westchnęłam – Nie decyduje o tym.
- Jeszcze raz zobaczę go przy twoim boku to nie będę trzymać rąk przy sobie. – warknął na co objęłam go w pasie
- W takim razie nie opuszczaj mnie na krok. – dałam mu buziaka w policzek – I może urwiemy się?
- Nie możesz, jesteś druga po dyrektorze. Musisz udawać, że cieszysz się z tej imprezy.
- Ale mam ochotę na szaleństwo, zerwana nocka? – szepnęłam przegryzając mu ucho – Roy Craven, proponuje ci gorącą noc i ty mi mówisz, że chcesz tu być?
- Zdecydowanie nie. – zamruczał łapiąc mnie za dłoń – Co my tu jeszcze robimy?

Szybko wyszliśmy z Sali i nie mogłam przestać się śmiać. Praktycznie to już w taksówce nasz dłonie się stykały i kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu to od razu się na siebie rzuciliśmy. Zachowywaliśmy się jak nie my, ale nie miałam co narzekać. Leżałam na plecach okryta tylko kocem i nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Odgarnęłam z czoła mokry kosmyk włosów i szeroko się uśmiechnęłam. Czułam jak Roy delikatnie mnie głaszczę po dłoni na co odwróciłam się w jego stronę i podciągnęłam na łokciach.

- Nie przypuszczałem, że mam taką kocicę w sypialni. – zamruczał głaszcząc mnie po policzku – Miła odmiana. Właściwie to zauważyłem to już w Irlandii. Chyba tamto powietrze tak na ciebie działa.
- Możliwe. – spuściłam głowę – Chyba pora wynająć dom, nie chce aby stał pusty bo jak wiadomo jest łatwym kąskiem dla złodziei.
- Mam się tym zająć? – na co pokiwałam zadowolona głową – A teraz ciii… nie zamierzam rozmawiać, a działać. – zamruczał kładąc się na mnie na co zaczęłam głośno się śmiać

&&&

Dzisiaj mieliśmy zająć się dzieckiem, nie powiem było to dla nas coś nowego i miałam nadzieję, że spiszemy się na medal. Paweł przywiózł nam małą rano na co się do niego uśmiechnęłam, ale wyglądał na zmęczonego. I widać było, że z wielką ulgą nam oddaje ją pod opiekę. Chciałam mu podziękować, ale machnął tylko mi ręką i zostaliśmy sami. Sandra miała zbyt dużo energii nawet jak dla nas. Biegaliśmy z nią w ogrodzie, który zdecydowanie wymagał opieki, ale zaczęło padać więc musieliśmy wrócić do środka. Roy wziął na siebie opiekę małej, a ja skupiłam na obiedzie. Przypatrywałam się im i musiałam przyznać, że Roy dobrze sobie radził z Sandrą. I miło było na nich patrzeć, ale jednak zjedliśmy obiad i zaczęliśmy oglądać bajki. Nie przypuszczałam, że mogą doprowadzić do snu nawet tak dużego mężczyznę jak Roy. Nim się skończyły to spał na kanapie, a obok niego Sandra. Uśmiechnęłam się na ten widok i przykryłam ich kocem. Jako, że nie miałam co oglądać, to poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę i usiadłam z książką. Zobaczyłam jak pod dom podjechał samochód, i widziałam Pawła, więc z uśmiechem poszłam mu otworzyć.

- Sama mnie witasz? – zdziwiony rozejrzał się po przedpokoju
- Śpią. – zaśmiałam się i wpuściłam go dalej
- Bajka? – a ja pokiwałam głową – Ahh ile bym dał aby tak spać.
- Jest aż tak źle? – przyjrzałam mu się a on tylko westchnął – Wiesz, możemy zajmować się małą częściej, ale wiesz Roy.
- Zauważyłem, że ma coraz mniej dyżurów w nocy. – zauważył a ja nie wiedziałam o co mu chodzi – W tym miesiącu co będzie.
- Jak na razie nic mi o tym nie wiadomo, Roy dosyć późno wiesza swój grafik.
- No, ale czas się zbierać. Mam nadzieję, że mała mi się nie obudzi. – zauważył i delikatnie ją wziął na ręce i obudził się Roy – Hej, zabieram ci mojego szkraba. 
- Wujek Roy pozwala. – zaśmiał się cicho siadając na kanapie
- W takim razie dziękuje za opiekę i uciekam. – więc pomogłam mu z drzwiami i wróciłam do domu gdzie Roy starał się dobudzić
- Nie popisałem się co? Zasnąć jak niemowlak na bajce. – westchnął składając koc
- Byłeś zmęczony, to wszystko. – podałam mu piwo za które podziękował – Było fajnie, no wiesz widzieć cię z dzieckiem. – usiadłam obok – Wiem, że w pracy spotykasz dużo dzieci, ale jednak.
- Widywałaś mnie tylko czasami z dzieciakami kogoś z rodziny. To była tylko chwila. Ale może dokończymy oglądanie? Może nie bajki, ale jakiegoś fajnego filmu? Może jest coś w telewizji?
- Poszukaj, a ja wezmę sobie piwo i zrobię przekąskę.

Roy się tylko do mnie uśmiechnął, więc poszłam do kuchni gdzie zajęłam się przyrządzaniem popcornu i otworzyłam sobie piwo. Zadowolona wróciłam do męża, który objął mnie ramieniem i przykryci kocem oglądaliśmy komedię.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz