sobota, 16 lutego 2019

XVIII

Moje stosunki w pracy z nowym szefem nie wyglądały za dobrze. omijałam Arturo na tyle, na ile było to możliwe. A nie było łatwo, wpadał do mnie czasem po kilka razy dziennie i tylko po to, aby sprawdzić jak mi idzie. W dodatku przychodziłam do domu i czułam, że Roy coraz bardziej mi się przygląda, jakby szukał jakichś oznak zdrady. Ale niestety musiałam się przeziębić, na tyle mocno, że przykuło mnie to do łóżka. Chociaż i tak pracowałam, ale miałam już tego serdecznie dość. W końcu ileż można siedzieć nad papierami. Owinięta w koc, w grubych skarpetach zeszłam na dół gdzie było najlepsze światło. Miałam ochotę coś namalować, dlatego wyciągnęłam papier i wszystkie rzeczy do malowania. Siedziałam z gorącą herbatą i kompletnie wyłączyłam. Tego było mi potrzeba, i dopiero kiedy nie widziałam, zorientowałam się, że jest już wieczór. Przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam mojego męża, który jakby nigdy nic siedział na kanapie.

- Roy, a ty co tu robisz? – ziewnęłam
- Przyglądam się jak moja żona, która powinna leżeć w łóżku tak jest wyłączona, że nic nie widzi. Nawet jak wróciłem do domu. – zaśmiał się na co się jedynie skrzywiłam – Wiesz, że musisz leżeć w łóżku a i tak tutaj zeszłaś.
- Bo w sypialni nie mamy odpowiedniego światła. – starałam się bronić – Nie przekonam doktora co?
- Zdecydowanie, to miłe że malujesz, ale musisz się wyleczyć. Siedzisz z gorączką i katarem już trzeci dzień w domu. Martwię się po prostu. – dał mi buziaka w czoło – Chociaż coś jadłaś, czy od rana na herbacie?
- Za dobrze mnie znasz. – jęknęłam – Zaraz coś zrobię.
- idź do łóżka. Ej czy to… - a ja od razu rzuciłam, że to nie skończone jeszcze – Namalowałaś mnie, bez żadnego zdjęcia przy sobie?
- Nie potrzebuje zdjęcia aby namalować męża. – poprawiłam koc naciągając go na siebie bardziej a on się tylko zaśmiał – No co?
- Masz farbę na nosie. Uroczy czerwony nosek z brązową farbą. – pocałował go na co się lekko uśmiechnęłam – A teraz do łóżka, wolisz kanapki czy ciepłe danie?
- Zdaje się na ciebie. – pociągnęłam nosem

Wróciłam do łóżka łapiąc od razu za telefon na którym widniały trzy połączenia od Arturo. Tylko jęknęłam bo nawet w domu nie miałam spokoju. Skasowałam połączenia i zakopałam się pod kołdrą. Miałam zwolnienie lekarskie na cały tydzień.

- W takim razie mam dla ciebie naleśniki. I  kolejną herbatę. – postawił przede mną tacę na co podziękowałam mu uśmiechem – Jutro mam wolne i zamierzam cię przypilnować.
- Będę grzeczna, ale mogę cię o coś prosić? Pojedziesz po sztalugę, płótna i farby? Napiszę ci wszystko. i tak, nie będę malować dopóki się nie wykuruje.
- Jeśli zamierzasz tak spędzać wolny dzień to mogę przymknąć na to oko. Lubię patrzeć kiedy jesteś na czymś bardzo skupiona. – więc z pełną buzią mu podziękowałam

Na drugi dzień zrobiłam mu listę co powinien kupić, więc pojechał do sklepu, a ja postanowiłam przespać. Ale nie było to łatwe kiedy usłyszałam swój telefon. Westchnęłam tylko i za niego złapałam.

- Arturo przestań do mnie wydzwaniać, jestem na zwolnieniu lekarskim.
- Wiem co mnie nie cieszy, ale chciałem uzgodnić twoje ostatnie notatki.
- Nie może to poczekać do poniedziałku, aż wrócę do pracy?
- Czyżby twój mąż był przy tobie? – zaśmiał się
- Dobrze wiesz, że to co się stało w taksówce między nami to był jednorazowy wybryk. Jesteś teraz moim szefem, nic więcej więc przestań do mnie wydzwaniać tyle razy. Wystarczy email na służbowe konto. To są moje zasady i obyś się do nich zastosował. – rzuciłam poirytowana i niestety w drzwiach stał Roy – Będę w pracy w poniedziałek. – wyłączyłam się – Roy.
-  Tak się bawisz co? – zaśmiał się ironicznie – Wysyłasz mnie na zakupy bo niby zamierzasz bawić się w malarkę a tak naprawdę to chcesz być sama aby porozmawiać z twoim szefem czy jednak kochankiem?
- Przecież wiesz, że nie zdradzam cię. – westchnęłam – jeśli mi nie wierzysz to dlaczego ze mną jesteś? Dlaczego zostałeś?
- Bo cię kocham! Kurwa, miałem kobietę którą bym pieprzył z wielką ochotą, ale nie w głowie miałem ciebie!
- Ale ja naprawdę nic. Mam ci to napisać na papierze czy co? Roy musisz mi zaufać.
- Skończ z tym. – rzucił chowając dłonie do kieszeni – Wiem, że widując się z nim każdego dnia nasz związek będzie umierać. Cholera mnie bierze, że ten koleś pracuje z tobą. Najchętniej to bym mu przywalił. Dość długo musiałem się o ciebie starać, i nie zamierzam robić tego do końca życia.
- Mam zrezygnować z pracy którą kocham? – wypłakałam a on pokiwał głową – Chcesz mi odebrać wszystko co mam?! Najpierw odebrałeś mi ojca, bo nie potraficie znaleźć leku! Dom bo siedzisz w pieprzonym Londynie na oddziale! A teraz pracę?! Mam być jak twoja matka, kurą domową?! Tylko bezdzietną bo nawet tego się nie dorobiłeś, a raczej unikasz tego jak cholera! Pieprzysz mnie, ale wykorzystujesz fakt, że szybko potrafię zapomnieć i jeszcze ani razu nie robiliśmy tego w moje dni płodne. Jesteś przebiegłym skurwielem, myślisz że nie wiem kim dla ciebie jest Leslie?! Nie jestem głupia, za którą mnie masz. To ona jest idiotką bo zostawia u swoich kochanków kolczyki z pierwszą literką swojego imienia! Znam cię i wiem, że nie latałeś do niej bez powodu! Nie skupiałeś takiej uwagi na żadnym pacjencie, więc dlaczego to właśnie ona jest tą wyjątkową?! Może wyjść z tego, więc dlaczego?! Ja muszę rzucić pracę bo pracuje tam ktoś kto na mnie leci, ale ty spokojnie możesz spotykać się z nią. Jakby nigdy nic, możesz mieć romans z pacjentem!
- To nie tak…
- Jakoś dla mnie wszystko jest w jasnych kolorach. Tyle tylko, że ty sam nie wiesz czego chcesz. Sam siebie oszukujesz Roy. A ja mam dość czekania. Masz mi za złe to, że pozwoliłam na to. Ale prawda jest taka, że chodzi tu o coś innego.
- Wiem, że strata twojego ojca bardzo cię boli. Ale nie umarł z mojego powodu, dobrze o tym wiesz. To on odmówił leczenia.
- Gówno wiesz. – mruknęłam wstając z łóżka
- A ty dokąd? Jesteś chora, powinnaś leżeć w łóżku.
- Akurat gówno mnie to obchodzi! – warknęłam chcąc go wyminąć, ale złapał mnie za dłoń – Zostaw mnie!
- Bo akurat będę cię słuchać! – warknął ciągnąc mnie za nadgarstek i popychając na łóżko – A teraz skup się. Jestem cholernie zazdrosny i wściekły, nie ukrywam tego. Bo po raz kolejny powtórzę się – kocham cię, ale w końcu miałaś mnie w dupie przy naszym pierwszym spotkaniu to co ty możesz wiedzieć. Może i nie chcesz być jak moja matka, ale nie bez powodu ciebie wybrałem. I owszem to Leslie, to z nią spędziłem ostatnią noc kiedy byłem kawalerem. A na drugi dzień jakby nigdy nic, spędziłem z tobą noc poślubną. W dodatku wierz mi! Gdybym tylko wiedział, to na siłę bym go zaprowadził na badania i leczenie bo wiem ile dla ciebie znaczył, twój ojciec nie był tylko rodzicem, był przyjacielem. I wiem, że kochasz swoją pracę, ale nie widzisz tego, że on doskonale wie co robi? On tylko liczy na to, że cię przeleci i zostawi. Zwolni bez żadnego powodu, wcale nie jest zainteresowany twoim talentem. Przestałaś malować pewnego dnia, aż tu nagle widzę swój portret. U moich rodziców wisi obraz. Wiem, strata tak na ciebie wpłynęła ale nie widzisz tego? Że malarstwo to coś co lubisz, kochasz? Sama kazałaś mu się odczepić, nie jesteś głupia. Wiesz do czego to zmierza.
- Brakuje mi czegoś w życiu, kiedy mój tato odszedł… w moim życiu jest pustka, którą muszę czymś zapełnić. Jestem chora, w dodatku dostałam oferty wynajmu, ale nie mogę nawet pojechać i sprawdzić te rodziny. A nie chce oddać tego byle komu. Mój tato ciężko na to pracował.
- Pojadę tam. – westchnął – Wezmę wolne i ich wszystkich sprawdzę.
- Nie musisz tego robić, kiedy widzę że gówno cię to obchodzi.
- Audrey… - westchnął kucając przede mną – Czy ty tego jeszcze nie rozumiesz? Że wszystko związane z tobą mnie obchodzi. Przepraszam, zareagowałem zbyt gwałtownie.

- Nie chce mieć dziecka, bo odczuwam pustkę i mam taki kaprys. – pociągnęłam nosem – Jestem gotowa. Kiedy opiekowaliśmy się Sandrą, poczułam to tutaj. – wskazałam na swoje serce – Chcę być mamą. I wiem, że ty też chcesz ale się tego boisz. Tyle tylko, że na tym polega rodzicielstwo. Oprócz bezgranicznej miłości musimy troszczyć się o nasze maleństwo. I nie będziesz sam, ja będę przy tobie. Chcę mieć dziecko z tobą. Z troskliwym mężczyzną, który każdego dnia chce walczyć ze złem. Będziesz świetnym ojcem. Wiesz o tym. 

1 komentarz:

  1. Tak podejrzewałam, że nowym dyrektorem zostanie ten cały Arturo, czy jak mu tam ^^ i również podejrzewałam, że z tego powodu pomiędzy naszymi bohaterami pojawi się napięcie. Widać facet nie rozumie słowa "nie" bądź wcześniej nikt mu nie odmówił, stąd jego wielka pewność siebie. Audrey powinna powiedzieć mężowi jak sytuacja na prawdę wygląda, bo on zacznie wszystko źle odbierać. Praca pracą, ale Arturo nie wygląda na takiego, który łatwo odpuści.

    OdpowiedzUsuń