Moje stosunki w pracy z nowym szefem nie wyglądały za
dobrze. omijałam Arturo na tyle, na ile było to możliwe. A nie było łatwo,
wpadał do mnie czasem po kilka razy dziennie i tylko po to, aby sprawdzić jak
mi idzie. W dodatku przychodziłam do domu i czułam, że Roy coraz bardziej mi
się przygląda, jakby szukał jakichś oznak zdrady. Ale niestety musiałam się
przeziębić, na tyle mocno, że przykuło mnie to do łóżka. Chociaż i tak
pracowałam, ale miałam już tego serdecznie dość. W końcu ileż można siedzieć
nad papierami. Owinięta w koc, w grubych skarpetach zeszłam na dół gdzie było najlepsze
światło. Miałam ochotę coś namalować, dlatego wyciągnęłam papier i wszystkie
rzeczy do malowania. Siedziałam z gorącą herbatą i kompletnie wyłączyłam. Tego
było mi potrzeba, i dopiero kiedy nie widziałam, zorientowałam się, że jest już
wieczór. Przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam mojego męża, który jakby nigdy
nic siedział na kanapie.
- Roy, a ty co tu robisz? – ziewnęłam
- Przyglądam się jak moja żona, która powinna leżeć w łóżku
tak jest wyłączona, że nic nie widzi. Nawet jak wróciłem do domu. – zaśmiał się
na co się jedynie skrzywiłam – Wiesz, że musisz leżeć w łóżku a i tak tutaj
zeszłaś.
- Bo w sypialni nie mamy odpowiedniego światła. – starałam
się bronić – Nie przekonam doktora co?
- Zdecydowanie, to miłe że malujesz, ale musisz się wyleczyć.
Siedzisz z gorączką i katarem już trzeci dzień w domu. Martwię się po prostu. –
dał mi buziaka w czoło – Chociaż coś jadłaś, czy od rana na herbacie?
- Za dobrze mnie znasz. – jęknęłam – Zaraz coś zrobię.
- idź do łóżka. Ej czy to… - a ja od razu rzuciłam, że to
nie skończone jeszcze – Namalowałaś mnie, bez żadnego zdjęcia przy sobie?
- Nie potrzebuje zdjęcia aby namalować męża. – poprawiłam
koc naciągając go na siebie bardziej a on się tylko zaśmiał – No co?
- Masz farbę na nosie. Uroczy czerwony nosek z brązową
farbą. – pocałował go na co się lekko uśmiechnęłam – A teraz do łóżka, wolisz
kanapki czy ciepłe danie?
- Zdaje się na ciebie. – pociągnęłam nosem
Wróciłam do łóżka łapiąc od razu za telefon na którym
widniały trzy połączenia od Arturo. Tylko jęknęłam bo nawet w domu nie miałam
spokoju. Skasowałam połączenia i zakopałam się pod kołdrą. Miałam zwolnienie
lekarskie na cały tydzień.
- W takim razie mam dla ciebie naleśniki. I kolejną herbatę. – postawił przede mną tacę
na co podziękowałam mu uśmiechem – Jutro mam wolne i zamierzam cię
przypilnować.
- Będę grzeczna, ale mogę cię o coś prosić? Pojedziesz po
sztalugę, płótna i farby? Napiszę ci wszystko. i tak, nie będę malować dopóki
się nie wykuruje.
- Jeśli zamierzasz tak spędzać wolny dzień to mogę przymknąć
na to oko. Lubię patrzeć kiedy jesteś na czymś bardzo skupiona. – więc z pełną
buzią mu podziękowałam
Na drugi dzień zrobiłam mu listę co powinien kupić, więc
pojechał do sklepu, a ja postanowiłam przespać. Ale nie było to łatwe kiedy usłyszałam
swój telefon. Westchnęłam tylko i za niego złapałam.
- Arturo przestań do mnie wydzwaniać, jestem na zwolnieniu
lekarskim.
- Wiem co mnie nie cieszy, ale chciałem uzgodnić twoje
ostatnie notatki.
- Nie może to poczekać do poniedziałku, aż wrócę do pracy?
- Czyżby twój mąż był przy tobie? – zaśmiał się
- Dobrze wiesz, że to co się stało w taksówce między nami to
był jednorazowy wybryk. Jesteś teraz moim szefem, nic więcej więc przestań do
mnie wydzwaniać tyle razy. Wystarczy email na służbowe konto. To są moje zasady
i obyś się do nich zastosował. – rzuciłam poirytowana i niestety w drzwiach
stał Roy – Będę w pracy w poniedziałek. – wyłączyłam się – Roy.
- Tak się bawisz co?
– zaśmiał się ironicznie – Wysyłasz mnie na zakupy bo niby zamierzasz bawić się
w malarkę a tak naprawdę to chcesz być sama aby porozmawiać z twoim szefem czy
jednak kochankiem?
- Przecież wiesz, że nie zdradzam cię. – westchnęłam – jeśli
mi nie wierzysz to dlaczego ze mną jesteś? Dlaczego zostałeś?
- Bo cię kocham! Kurwa, miałem kobietę którą bym pieprzył z
wielką ochotą, ale nie w głowie miałem ciebie!
- Ale ja naprawdę nic. Mam ci to napisać na papierze czy co?
Roy musisz mi zaufać.
- Skończ z tym. – rzucił chowając dłonie do kieszeni – Wiem,
że widując się z nim każdego dnia nasz związek będzie umierać. Cholera mnie
bierze, że ten koleś pracuje z tobą. Najchętniej to bym mu przywalił. Dość
długo musiałem się o ciebie starać, i nie zamierzam robić tego do końca życia.
- Mam zrezygnować z pracy którą kocham? – wypłakałam a on
pokiwał głową – Chcesz mi odebrać wszystko co mam?! Najpierw odebrałeś mi ojca,
bo nie potraficie znaleźć leku! Dom bo siedzisz w pieprzonym Londynie na
oddziale! A teraz pracę?! Mam być jak twoja matka, kurą domową?! Tylko
bezdzietną bo nawet tego się nie dorobiłeś, a raczej unikasz tego jak cholera! Pieprzysz
mnie, ale wykorzystujesz fakt, że szybko potrafię zapomnieć i jeszcze ani razu
nie robiliśmy tego w moje dni płodne. Jesteś przebiegłym skurwielem, myślisz że
nie wiem kim dla ciebie jest Leslie?! Nie jestem głupia, za którą mnie masz. To
ona jest idiotką bo zostawia u swoich kochanków kolczyki z pierwszą literką
swojego imienia! Znam cię i wiem, że nie latałeś do niej bez powodu! Nie
skupiałeś takiej uwagi na żadnym pacjencie, więc dlaczego to właśnie ona jest
tą wyjątkową?! Może wyjść z tego, więc dlaczego?! Ja muszę rzucić pracę bo
pracuje tam ktoś kto na mnie leci, ale ty spokojnie możesz spotykać się z nią.
Jakby nigdy nic, możesz mieć romans z pacjentem!
- To nie tak…
- Jakoś dla mnie wszystko jest w jasnych kolorach. Tyle
tylko, że ty sam nie wiesz czego chcesz. Sam siebie oszukujesz Roy. A ja mam
dość czekania. Masz mi za złe to, że pozwoliłam na to. Ale prawda jest taka, że
chodzi tu o coś innego.
- Wiem, że strata twojego ojca bardzo cię boli. Ale nie
umarł z mojego powodu, dobrze o tym wiesz. To on odmówił leczenia.
- Gówno wiesz. – mruknęłam wstając z łóżka
- A ty dokąd? Jesteś chora, powinnaś leżeć w łóżku.
- Akurat gówno mnie to obchodzi! – warknęłam chcąc go
wyminąć, ale złapał mnie za dłoń – Zostaw mnie!
- Bo akurat będę cię słuchać! – warknął ciągnąc mnie za
nadgarstek i popychając na łóżko – A teraz skup się. Jestem cholernie zazdrosny
i wściekły, nie ukrywam tego. Bo po raz kolejny powtórzę się – kocham cię, ale
w końcu miałaś mnie w dupie przy naszym pierwszym spotkaniu to co ty możesz
wiedzieć. Może i nie chcesz być jak moja matka, ale nie bez powodu ciebie
wybrałem. I owszem to Leslie, to z nią spędziłem ostatnią noc kiedy byłem
kawalerem. A na drugi dzień jakby nigdy nic, spędziłem z tobą noc poślubną. W
dodatku wierz mi! Gdybym tylko wiedział, to na siłę bym go zaprowadził na
badania i leczenie bo wiem ile dla ciebie znaczył, twój ojciec nie był tylko
rodzicem, był przyjacielem. I wiem, że kochasz swoją pracę, ale nie widzisz
tego, że on doskonale wie co robi? On tylko liczy na to, że cię przeleci i
zostawi. Zwolni bez żadnego powodu, wcale nie jest zainteresowany twoim
talentem. Przestałaś malować pewnego dnia, aż tu nagle widzę swój portret. U
moich rodziców wisi obraz. Wiem, strata tak na ciebie wpłynęła ale nie widzisz
tego? Że malarstwo to coś co lubisz, kochasz? Sama kazałaś mu się odczepić, nie
jesteś głupia. Wiesz do czego to zmierza.
- Brakuje mi czegoś w życiu, kiedy mój tato odszedł… w moim
życiu jest pustka, którą muszę czymś zapełnić. Jestem chora, w dodatku dostałam
oferty wynajmu, ale nie mogę nawet pojechać i sprawdzić te rodziny. A nie chce
oddać tego byle komu. Mój tato ciężko na to pracował.
- Pojadę tam. – westchnął – Wezmę wolne i ich wszystkich
sprawdzę.
- Nie musisz tego robić, kiedy widzę że gówno cię to
obchodzi.
- Audrey… - westchnął kucając przede mną – Czy ty tego
jeszcze nie rozumiesz? Że wszystko związane z tobą mnie obchodzi. Przepraszam,
zareagowałem zbyt gwałtownie.
- Nie chce mieć dziecka, bo odczuwam pustkę i mam taki
kaprys. – pociągnęłam nosem – Jestem gotowa. Kiedy opiekowaliśmy się Sandrą,
poczułam to tutaj. – wskazałam na swoje serce – Chcę być mamą. I wiem, że ty
też chcesz ale się tego boisz. Tyle tylko, że na tym polega rodzicielstwo. Oprócz
bezgranicznej miłości musimy troszczyć się o nasze maleństwo. I nie będziesz
sam, ja będę przy tobie. Chcę mieć dziecko z tobą. Z troskliwym mężczyzną,
który każdego dnia chce walczyć ze złem. Będziesz świetnym ojcem. Wiesz o tym.
Tak podejrzewałam, że nowym dyrektorem zostanie ten cały Arturo, czy jak mu tam ^^ i również podejrzewałam, że z tego powodu pomiędzy naszymi bohaterami pojawi się napięcie. Widać facet nie rozumie słowa "nie" bądź wcześniej nikt mu nie odmówił, stąd jego wielka pewność siebie. Audrey powinna powiedzieć mężowi jak sytuacja na prawdę wygląda, bo on zacznie wszystko źle odbierać. Praca pracą, ale Arturo nie wygląda na takiego, który łatwo odpuści.
OdpowiedzUsuń